PRZYSPOSOBIENIE DO MODLITWY SERCA
Naszym zadaniem jako chrześcijan jest nauczyć się rozmawiać z Bogiem, z Chrystusem. To jest nasze głębokie pragnienie, które nieraz sobie uświadamiamy i czujemy. We wspólnocie modlitwy stawiamy sobie pytania: Czy jestem zdolny do takiej modlitwy? Co należy czynić, aby postąpić na drodze modlitwy jako rozmowy z Bogiem, jako relacji z Bogiem Ojcem nawiązywanej przez Jezusa Chrystusa i przeżywanej w Duchu Świętym, Duchu prawdy i miłości? Co należy czynić, aby postąpić w modlitwie indywidualnej i wspólnotowej, liturgicznej?
Każdy z nas odmawia takie modlitwy, jak „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, różaniec i może inne prywatne modlitwy. Są one wyrazem naszego zaangażowania religijnego, próbą nawiązania kontaktu z Bogiem, prośbą o pomoc Bożą w naszym życiu, bez której nasze wysiłki, działania podejmowane w takim czy innym zakresie są nieskuteczne, nie mają wartości duchowej. Może odmawiamy te modlitwy z dziecięcą prostotą, z postawą pokory i zaufania Bogu i cechujemy się postawą dobroci i życzliwości wobec innych. Czy jednak te formuły modlitewne, którymi się posługujemy wystarczają, aby nas wprowadzić w modlitwę, w osobisty kontakt z Bogiem? Czy nie odmawiamy ich w sposób mało uważny, bezduszny, nie wyrażający głębszej naszej postawy modlitewnej?
Pan Bóg nie udziela się nam automatycznie i nie przychodzi do nas na drodze zmysłowej. Nie potrafimy dostrzec Boga naszymi oczyma, nie potrafimy go usłyszeć uszami ciała, a jedynie w sposób duchowy, na drodze wiary i przy zaangażowaniu naszych władz duchowych, najlepiej głębi duszy i serca. „Jeżeli dusza nie będzie odpowiednio przysposobiona do zatrzymania i przyjęcia [tego co mówi Bóg], jeżeli nie będzie zdolna do uchwycenia tego przypływu obecności i działania Boga, to może się zdarzyć, że będzie przy Nim bardzo blisko i jakby Nim spowita, a nie potrafi Go dostrzec” (Paweł VI, Czy modlimy się dzisiaj?, s. 50).
Każda modlitwa wymaga przygotowania ze strony człowieka, który chce wejść w relację duchową z Bogiem. Odnosi się to do modlitwy wspólnotowej i indywidualnej. O ile w modlitwę wspólnotową możemy zostać wprowadzeni przez innych, np. podczas liturgii Mszy Świętej, przez kapłana, przez lektora czytającego słowo Boże, w modlitwie indywidualnej, osobistej nasz sposób zagłębienia się zależy od naszej osobistej współpracy z z Duchem Świętym. Zasadnie jest więc mówienie o przysposobieniu do modlitwy, w szczególności do modlitwy serca. Święty Ignacy Loyola ćwiczeniami duchowymi nazywa „wszelkie sposoby przygotowania i usposobienia duszy do usunięcia wszystkich uczuć nieuporządkowanych, a po ich usunięciu – do szukania i znalezienia woli Bożej w takim uporządkowaniu swego życia, żeby służyło dla dobra i zbawienia duszy” (1. Uwaga pierwsza). Inni mówią o potrzebie „ascezy modlitwy” rozumiejąc przez nią wysiłek, jaki należy podjąć, aby opanować zewnętrzne i wewnętrzne przeszkody uniemożliwiające człowiekowi wyzwolenie siebie z tego co go krępuje i rozwinięcie swych możliwości współpracy z łaską Bożą.
Na takie przysposobienie składają się następujące elementy: 1) milczenie jako postawa usposabiająca do modlitwy; 2) skupienie umysłu i serca; 3) asceza posiadania mająca na celu zachowanie wolności wewnętrznej w relacji do różnych rzeczy; 4) asceza warunków życia, czyli wysiłek opanowania tych czynników obecnej kultury i cywilizacji, które zakłócają nam wejście w głębszą relację z Bogiem.
- Milczenie jako postawa usposabiająca do modlitwy
Jest ono jednym z warunków ascezy pomocnej w wejściu w skupienie i w modlitwę. Rodzi się ono z pragnienia serca a nie z decyzji woli. Artysta czy człowiek zakochany milkną wobec przedmiotu swego pragnienia. I ten, kto szuka sensu rzeczy i dąży do Boga, przez milczenie staje się uważnym na każde słowo objawienia, aby mógł je rozważać w swym sercu (Łk 2, 51). Milczenie jest więc pewnym ustąpieniem wobec rzeczywistości, przed którą stajemy, jakby „zdjęciem obuwia” wobec objawiającego się Boga, jak uczynił to Mojżesz pod Górą Horeb (Wj 3, 5). Nie polega ono na nierobieniu niczego. Nie jest zamknięciem się w sobie. Polega na odsunięciu od siebie hałasu, obrazów i słów rozpraszających nas, aby w ciemności dostrzec światło, którego od razu się nie zauważa.
Z pewnością mamy takie doświadczenie, że będąc kiedyś w jakimś mieście, odeszliśmy od gwaru ulicy i weszliśmy do jakiegoś spokojnego kościoła, aby się pomodlić. Uderzyła nas wówczas cisza tego kościoła czy klasztoru, jakby inny świat, w którym wydało się, że jesteśmy blisko Boga. Do ciszy jednak trzeba się przyzwyczaić i rozpoznać jej wartość. Przejście z hałasu do ciszy kościoła nie oznacza, że bardzo szybko osiągamy stan wyciszenia. Najczęściej przenosimy ze sobą w to miejsce to czym żyjemy, co wchłonęliśmy w siebie, tj. obrazy z internetu, telewizji, muzykę, to co usłyszeliśmy od innych, nasze rożne troski itp
Zanim osiągnie się wyciszenie trzeba zdać sobie sprawę z wewnętrznego hałasu, który mamy w sobie. Uciszenie można osiągnąć po przebyciu kilku etapów: 1) woli oderwania się od hałasu zewnętrznego; 2) znalezienie jakiegoś miejsca na modlitwę; 2) wejście w ciszę somatyczną, którą osiąga się zajmując spokojną pozycję ciała i rozluźniając się; 3) chęć wejścia w ciszę głębszą obejmującą naszą psychikę, możliwą dzięki temu, że zostały zamknięte drzwi zmysłów i że umysł próbuje się skupić na czymś ważnym; 4) jeszcze głębszy stopień ciszy to cisza uzyskiwana w obszarze ducha, czyli w głębi nas samych, w „miejscu”, w którym medytujący nie jest w stanie słowami objąć tego, co przyjmuje, bo to bardziej wyczuwa, niż rozumie. Cisza jest tu „przyjaznym powietrzem”, którym oddycha „ja”, jego siedzibą.
Jaką wartość ma nasze milczenie przed modlitwą czy w trakcie modlitwy?
- W trakcie milczenia ujawniają się nasze roztargnienia w postaci obrazów pojawiających się w naszej wyobraźni, absorbujących nas myśli, trosk, które ciągle powracają. Przez milczenie nasze roztargnienia stają się przeżyciami nam znanymi, świadomymi i obiektywizują się. Zmuszają nas do widzenia siebie takimi jakimi jesteśmy. Ujawniają także nasze nieczyste pragnienia, niewłaściwe intencje, czyli milczenie prowadzi nas do poznania siebie i do konfrontacji z samym sobą.
- Milczenie staje się dla nas dobre i oczyszczające, gdy jest otwarte na działanie łaski Bożej, światła Bożego przychodzącego do nas ze słowa Bożego, które opromienia naszą świadomość, nasze czyny, nasze postawy. Takie milczenie rodzi nową wrażliwość, nową świadomość moralną. Prowadzi do skupienia i otwarcia się w głębi duszy i serca na Boga, na Jego przemieniającą łaskę.
- Język modlitwy, nawet najwznioślejszy, jeśli nie wychodzi z milczenia i do niego nie prowadzi, jest tylko mową, gadaniną. Jest z nim tak samo jak z językiem miłości. Słowa są konieczne – one przywołują rzeczywistość niewysłowioną. Pozostają znakami i nabierają wartości jedynie w milczeniu, z którego się wyłaniają, i które je otacza.
- Skupienie wprowadzające w modlitwę
Nawiązujemy tu do ww. doświadczenia milczenia i dołączamy do niego wysiłek skupienia. Czym jest skupienie, pierwsze kroki modlitwy skupienia? Ma ono usunąć przeszkody, które uniemożliwiają człowiekowi wejście w medytację i, jeśli będzie ją wytrwale praktykował, w głębszą modlitwę, kontemplację.
„Skupienie nie jest jakimś aktem pojedynczym, oderwanym od innych czynności, lecz po prostu właściwym stanem wnętrza, tym co daje nam właściwy stosunek do ludzi i rzeczy” (K. Rahner, O Bogu żywym, s. 90). Nas interesuje tu skupienie nie tylko jako „stan wnętrza” wobec ludzi, ale i wobec Boga.
Dlatego, że nie jest ono pojedynczym aktem ale stanem, dochodzi się do niego w dłuższym procesie otwarcia się na Boga i przez ćwiczenia duchowe. Ciągle musimy ponownie zaczynać od stanu niepokoju, rozproszenia ducha przez wiele przedmiotów, myśli, słów, zaczynać od stanu niespełnienia i poszukiwać tego co bardziej podstawowe w naszym życiu, co bardziej istotne, poszukiwać Boga. Zwracać naszą myśl, uczucia serca, i dążenie woli ku Niemu.
Metoda ćwiczenia się w skupieniu duchowym:
- Znalezienie czasu na skupienie się przed Bogiem, najlepiej rano, kiedy łatwiej jest znaleźć czas i zgodzić się na zatrzymanie się i na wejście w „pustkę”. Powiedzieć sobie: „Teraz nie istnieje dla mnie nic poza modlitwą”. „Jestem wolny i nastawiony wyłącznie na modlitwę”.
- Uważność jako postawa praktykowana podczas skupienia. Chodzi tu o metodę skupienia się w celu opanowania swoich myśli i uczuć, namiętności, obrazów w wyobraźni, wspomnień, niezrealizowanych planów, które pojawiają się po paru minutach uciszenia się i zamknięcia oczu. Ujawniają się one na powierzchni naszej świadomości. Można je porównać do tego co obserwujemy na rzece, gdy usiądziemy nad jej brzegiem. Na wodzie możemy zobaczyć płynące łodzie, konary drzew, jakieś przedmioty wrzucone do rzeki, liście itp. Siedząc nad rzeką i poszukując wewnętrznego skupienia powinniśmy się koncentrować nie na tych przedmiotach ale na płynącej wodzie, na nurcie wody. Winniśmy oderwać się od tych wielu przedmiotów i skoncentrować się na „jednym”.
- Skupienie staje się bardziej modlitwą nie tylko z tej racji, że towarzyszy mu intencja szukania Boga, ale że dajemy temu wyraz w konkretnym słowie, wezwaniu modlitewnym. To słowo, wezwanie winno być krótkie, kilkusylabowe. Może być wypowiadaniem imienia Bożego, np. „Ojcze nasz”, „Ojcze mój”; imienia Jezusa, np. „Jezus”, „Jezus jest Panem”, „Jezu ufam Tobie”, „Pan mój i Bóg mój”; „Duchu Święty, przyjdź!” itp. Takie słowo, wezwanie ukierunkowuje nasze pragnienie i dążenie na Boga, i jeśli jest wypowiadane z wiarą, pokorą i szczerością, wprowadza nas w głębszą świadomość duchową. Koncentrując się na tym słowie, wezwaniu i powtarzając je wielokrotnie, łatwiej się skupiamy. Jego powtarzanie jest jakby „pukaniem do drzwi Boga”, do Serca Bożego i z taką postawą trzeba to czynić, nie wymuszając na Bogu łaski uświęcającej, ani nie odrzucając na siłę tego co może nas rozpraszać.
- W nabywaniu skupienia zaleca się ćwiczenie duchowe trwające przynajmniej 20-30 minut, gdyż tyle czasu jest najczęściej potrzebne. Istotna jest w nim i postawa wiary i wysiłek władz duszy, całej osoby.
Oprac. Ks. Stanisław Zarzycki SAC
CZŁOWIEK I JEGO PRAGNIENIA: WYCHOWANIE I KSZTAŁTOWANIE PRAGNIEŃ
Człowiek jest obdarzony nie tylko rozumnością i wolną wolą ale jest „stworzeniem pragnącym”.
1. Problem z praktycznym podejściem do pragnień.
Niekiedy stawia się znak równości pomiędzy pragnieniem a instynktem, uważając pragnienie za bezrozumną siłę, co oczywiście nie jest prawdą. A może wewnątrz nas, w podświadomości, istnieje przekonanie, że pragnienie przeciwstawia się racjonalnie zbudowanemu planowi życia? Amadeo Cencini twierdzi, że pragnienie odzyskało dziś na poziomie teoretycznym pozytywne znaczenie, jakie miało kiedyś w duchowości chrześcijańskiej, natomiast na poziomie praktycznym, ściśle związanym – szczególne u młodzieży – ze świadomością zbiorową, pozostają jeszcze uciążliwe nieporozumienia odnośnie do interpretacji pragnień i kierowania nimi, do (…) powiązania pragnienia i wolności oraz do znaczenia pragnienia dla wyboru powołania”.
2. Co Biblia mówi o pragnieniu?
Pismo Święte mówi że człowiek jest istotą żywą, która pragnie. Dąży on nieustannie do tego, co jest „poza”; intensywne pragnienie człowieka, które może i powinno stać się namiętnością, może zostać spełnione jedynie przez Boga. Biblia pełna jest konfliktów rożnych form pragnienia, co nie oznacza, że poleca ona je wszystkie aprobować. Nawet pragnienie, które wydaje się być czyste, powinno przejść radykalne oczyszczenie, aby przez to uwolniła się cała jego siła i aby mogło nadać oryginalne znaczenie życiu człowieka.
U źródeł wszystkich człowieczych pragnień leży to, które dla Biblii jest jedyne, prawdziwe i głębokie: Bóg, oglądanie Jego oblicza. „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże!” (Ps 42, 2). „Dusza moja oczekuje Pana bardziej niż strażnicy poranka” (Ps 1322, 2). „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22, 20). Człowieka biblijnego przenika to jedyne pragnienie, co wyraźnie widać np. w historii Mojżesza (Wj 33, 13. 18). Człowiek nie może oglądać Boga na ziemi, ale może Go coraz głębiej i radykalniej pragnąć.
Ale serce ludzkie przenikają i zamieszkują także inne aspiracje i tęsknoty. W Biblii jest mowa o wypaczeniach i deformacjach pragnienia ludzkiego. Od Ewy do Dawida, od Izraela czasowej wędrówki przez pustynię do Izraela czasów Jezusa ciągnie się historia pragnień zupełnie rożnych od boskiego pragnienia, pragnień, które przyciągają serce, stopniowo opanowują centrum życia i je sobie podporządkowują. Schemat tego procesu wydaje się być zawsze ten sam: uwiedzenie przez coś pociągającego, iluzja szczęścia, odpowiednie dla niego działanie (zawłaszczenie, podbój), a w końcu dominacja pragnienia, które zabiera wolność i prowadzi do śmierci. Św. Paweł rozróżnia tu „pragnienia ciała”, które „prowadzą do śmierci” (Rz 8, 6) od „pragnień Ducha”, którego owocem jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22). Konieczne jest zatem nawrócenie, wskutek którego wierzący próbuje ukrzyżować „ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniem” (Ga 5, 24) i dawać się prowadzić przez Ducha Świętego. Celem tego nawrócenia jest wydobycie tego jedynego pragnienia, które sam Bóg złożył w sercu każdego człowieka.
Bóg pragnie okazać człowiekowi swą miłość i chce to uczynić nie tylko w wieczności ale już teraz. Podczas swego ziemskiego życia Jezus Chrystus był przeniknięty gorącym pragnieniem względem Boga i ludzi: synowskim pragnieniem oddania chwały Bogu Ojcu oraz braterskim pragnieniem pokazania ludziom, do jakiego stopnia Bóg ich kocha, do jakiego stopnia miłość Ojca może się objawić w Synu. Dlatego Jezus, gdy zbliżał się dzień Jego męki, okazał gorące pragnienie spożywania Paschy ze swymi uczniami (Łk 22, 15).
3. Profil antropologiczny pragnienia.
Z punktu widzenia filozoficznego pragnienie „odnosi się do braku przedmiotu, ku któremu zwrócona jest siła pożądawcza, i jest uważane za przyczynę, która wywołuje działanie” (U. Galimberti). Na gruncie pedagogicznym terminem „pragnienie” oznacza się napięcie psychiczne, wywołane dążeniem do dóbr jeszcze nie posiadanych, związanych czy to z potrzebami fizjologicznymi, samozachowania i homeostazy, czy też z potrzebami samorealizacji i pokonywania siebie” (G. Gatti). Z punktu widzenia psychologicznego „pragnienie oznacza skoncentrowanie-skupienie wszystkich energii i ukierunkowanie ich na coś, co jest ważne samo w sobie i jest centralne dla ludzkiego życia” (A. Cencini). Oznacza ono „dążenie z całych sił do czegoś, co ma znaczenie samo w sobie i co jednostka chce umieść w centrum swego życia. Pragnienie nie jest wrażeniem, ślepym impulsem czy jakąś zachcianką ale jest utworzone z prawdy i wolności, czyli z dostrzeżenia, że coś jest istotnie znaczące, prawdziwe, piękne, dobre samo w sobie oraz z wolności odczuwania pragnienia takim w relacji do własnego życia i doświadczenia jego uroku. Łączy się ściśle z umiejętnością odkrywania bogactwa jakiejś rzeczy i z odkrywaniem własnej tożsamości w ramach systemu znaczeń.
Pragnienie ma jakby dwie strony: zaspokojenie i niezaspokojenie. Obie są absolutnie konieczne i – wbrew pozorom – mogą współistnieć. Zazwyczaj pragnienie rodzi się w sytuacji niezaspokojenia, w poczuciu pustki i świadomości własnych ograniczeń. Prowadzi do uczucia przeciwnego, do pełni, do zmniejszenia napięcia. Niemniej w sytuacji autentycznego pragnienia pojawia się nowe uczucie niezaspokojenia: pragnienie wzrasta w trakcie jego zaspokajania, a gdy zostanie zaspokojone, wywołuje kolejne uczucie niezaspokojenia. To drugie uczucie staje się znakiem wymiaru transcendentnego człowieka. Przedmiot, który może nasycić pragnienie serca jest nieuchwytny. W pierwszym znaczeniu pragnienie sygnalizuje wiec granice egzystencjalne stworzenia, w drugim – wskazuje na jego transcendentne powołanie.
Pragnienie rodzi się, o ile człowiek dostrzega jego obiekt: przedmiot, sposób bycia, dar, słowo – który może sprostać jego problemom i ograniczeniom. Pragnienie dojrzewa i nabiera sił poprzez dążenie do takiego obiektu. Człowiek nie powinien zatrzymywać się i zadowalać czymś mniejszym, nie powinien ulegać pokusom zmniejszania swych oczekiwań i ulegać frustracjom, gdy nie osiąga natychmiast upragnionego przedmiotu. Pragnienie jako takie spełnia się nie wtedy, kiedy człowiek wejdzie w posiadanie upragnionego przedmiotu, lecz kiedy zdecyduje się, by zmierzać w kierunku przedmiotu skupiając siły na dążeniu. Ta decyzja to wymierny i wiarygodny sygnał, że atrakcyjność przedmiotu jest rzeczywista, że opanowuje całą psychikę, serce-umysł-wolę. Istnieje zatem ścisły związek pomiędzy pragnieniem i decyzją spowodowany atrakcyjnością przedmiotu: autentyczne pragnienie prowadzi do decyzji; ujawnia się ono jako intensywność i żywiołowość wewnętrzna, które poruszają i pobudzają, zmuszając do działania.
Warunkiem wstępnym pragnienia jest – jak zauważono – zdolność pojmowania rzeczy, nadawania im sensu i odkrywania ich najgłębszej prawdy. Innym warunkiem budzenia się pragnień jest umiejętność rezygnacji, tj. wyrzeczenia się tego, co w jakiś sposób może zatrzymać proces, blokując pragnieniu drogę do punktu docelowego. Wyjaśnia to, dlaczego wielu ludzi ma pierwotnie pragnienia i aspiracje na określonym poziomie, ale później nie potrafi sprostać konieczności wyrzeczenia się dóbr niższego rzędu czy przetrwać okresu wstrzemięźliwości i postu, osamotnienia i pustyni – całkowicie naturalnych przed osiągnięciem celu pragnienia. Kolejnym warunkiem – związanym z poprzednim – jest cierpliwość i wytrwałość w oczekiwaniu na spełnienie pragnienia. Te dwie postawy są ważne nie tylko same w sobie, ale także dlatego, że czynią pożytecznym i cennym oczekiwanie – czyli przedział czasu, w którym zawieszona jest gratyfikacja pragnienia – który staje się czasem oczyszczenia i wzrostu samego pragnienia. W tym czasie jednostka jest zmuszona do zapytania siebie, co naprawdę jest dla niej najważniejsze, co rzeczywiście chciałaby realizować. Podczas oczekiwania pragnienie się intensyfikuje.
Pragnienie oznacza otwarcie swego życia na coś nowego, oznacza podążanie ku przyszłości, ku czemuś, czego się jeszcze nie posiada, ale z czym już się identyfikuje. Jest decyzją, aby przyszłości nadać taki a nie inny kierunek, według takiego a nie innego ideału. Przez to czyni ono osobę twórczą, uaktywnia wolę, porusza siły, daje moc, by stawić czoło i przezwyciężać nieuniknione trudy życiowej wędrówki. Daje też odwagę, by znieść czas oczekiwania na spełnienie się pragnienia i by nie spodziewać się natychmiastowej realizacji tego, czego się pragnie. Tylko pragnienie może uaktywnić cały aparat psychiczny, nie wola lecz pragnienie wyznacza działania. Osoba może nawet bardzo mocno chcieć jakiejś rzeczy czy ideału, lecz jeśli jej nie pragnie, zdolność wytrwania maleje. To, co nie pociąga nie może bowiem stać się trwałym celem życiowym.
Pragnienie odgrywa ważną rolę w zachowaniu równowagi psychicznej i duchowej osoby. Znaczenie i wartość jednostki w aspekcie moralnym nie zależy od tego, jaka ona jest, ale od tego jaką pragnie być, od dynamiki jej pragnienia. Każdy z nas w tym co dobre i złe, mierzony jest według jakości własnego pragnienia. Innymi słowy: „Wartość postępowania zależy od stopnia, w jakim jest ono powodowane pragnieniem dobra. Od bycia dobrym ważniejsza jest chęć stania się takim” (A. Manenti). Św. Franciszek Salezy stwierdził: „Nie możemy wiedzieć, czy kochamy Pana Boga ponad wszystko (…) ale możemy wiedzieć, czy pragniemy Go kochać. Gdy tylko wyrazimy pragnienie miłości, natychmiast zaczynamy posiadać trochę miłości. I gdy pragnienie powoli wzrasta, wzrasta również miłość. Kto gorąco pragnie kochać, wkrótce będzie kochał bardzo gorąco”. A św. Augustyn napisał: „Samo twoje pragnienie jest już modlitwą. Jeżeli twoje pragnienie jest ciągłe, ciągła jest też i modlitwa (…) Istnieje inna wewnętrzna modlitwa, którą jest pragnienie”. Tylko Bóg może wskazać człowiekowi to, co jest godne pragnienia. Z drugiej strony pragnienie Boga ukryte jest w sumieniu każdego człowieka.
4. Niepokojące zjawisko słabnięcia pragnienia.
Jesteśmy dziś świadkami zjawiska upadku pragnienia jako wartości i jako umiejętności. Szczególnie w odniesieniu do młodego pokolenia ma się wrażenie, że wszyscy młodzi ludzie pragną niewiele i wszyscy w ten sam sposób; wydają się zadowalać trzema, czterema tymi samymi pragnieniami bez fantazji i oryginalności obracającymi się w ciasnym kręgu podstawowych potrzeb, popularnych upodobań, prymitywnych ambicji. Ich pragnienia rodzą się w grupie, jeden naśladuje drugiego a czasami młodzi współzawodniczą ze sobą działając według wzorów, które coraz bardziej kształtują upodobania stada, a czasami po prostu je narzucają. Następstwem tego są:
– pustka wychowawcza i pustka życiowa. W rodzinach wytworzyła się w stosunku do dzieci postawa permisywizmu i pozwalania na wszystko. Jest to postawa natychmiastowego zaspokajania pragnień, bez zachowania jakiegoś odstępu czasowego między ich wyrażeniem a spełnieniem. Rodzice zaspokajają życzenia swych dzieci bez uaktywniania w nich chęci poszukiwania czy zdobywania; nie otwierają też przed nimi nowych obszarów znaczeń. Im bardziej regularnie są spełniane nasze życzenia, tym mniej uczymy się znosić brak czegoś oraz wyrzeczeń, które są konieczne dla realizacji każdego pragnienia, które otwierają też drogę do radości i osiągnięcia wyższego celu. Psycholog Castellazzi twierdzi, że „dziś dziecku i młodzieńcowi odmawia się prawa do cierpienia, (…) prawa do cierpienia, które pomaga wzrastać”. Oto dlaczego dzisiejsza młodzież pragnie niewiele, jednokierunkowo i schematycznie. Istnieje ryzyko, że wiek młodzieńczy, czyli „wiek pragnienia” stanie się wiekiem pustki egzystencjalnej i ubóstwa pragnień. A istnienie pozbawione pragnień powoduje że życie staje się puste.
– kultura zapobiegania i społeczeństwo lęku. Jak zauważono, pragnienie karmi się pięknem i jest nierozerwalnie związane z prawdą rzeczy. Dziś w czasach relatywizacji prawdy, związek prawdy, dobra i piękna staje się nietrwały i nieoczywisty. Piękno zostaje pozbawione jego naturalnych korzeni i staje się niezdolne do wyrażenia uroku prawdy, uczynienia jej piękną i pociągającą, godną pragnienia, punktem odniesienia dla ludzkich wyborów. Z tej racji pragnienie staje się ubogie, słabe jak słaba myśl. Ponadto, w dzisiejszym społeczeństwie kryje się wiele lęku: przed niepewną przyszłością, przed przemocą, niesprawiedliwością, przestępstwami, uciskiem, chorobami, epidemiami itp. Przed „nieprzyjaznym światem” chroni prewencja, zapobieganie, których jest wiele form. A zapobieganie oznacza ruch dokładnie przeciwny temu, który wynika z pragnienia. Prewencja jest przeciw-działaniem, pragnienie zaś twórczością i działaniem.
– niewdzięczność i nuda. Społeczeństwo dobrobytu koncentruje jednostkę na sobie i na jej potrzebach. Takie społeczeństwo tworzy klimat kulturowy, w którym wszystko wydaje się należne i wszystko musi być doskonałe. Wszystko staje się w nim prawem jednostki a przez to wyklucza się postawę wdzięczności za otrzymane dary. Wdzięczność rodzi się ze świadomości, że to co otrzymałem, nie należało mi się, np. życie, zdrowie, takich a nie innych rodziców itp. Jest ona wymaganą postawą wobec Boga i innych, np. rodziców, i pomaga tworzyć właściwe relacje oparte na obiektywnym dobru i dzieleniu się dobrem, a nie na samych żądaniach wobec rodziców, innych osób. Koncentrowanie się na samych potrzebach i ich zaspokojeniu zamyka człowieka na świat duchowy, na konfrontowanie się ze sobą, ze swym wnętrzem i nierzadko owocuje pustką duchową.
– wielki „panteon” i ogólne spłycenie. Dzisiejsza kultura nie określa już najwyższych możliwości i tworzących ją treści lub nie jest zdolna do stworzenia zbieżności wokół pewnych wartości mogących w sposób szczególny nadać sens życiu, lecz stawia wszystko na jednym poziomie. Przestaje więc istnieć wszelka możliwość wyboru czegoś, tworzenia projektu życia opartego na wyższych wartościach, bo wszystko staje się płaskie. Konsekwencją tego jest stan niewiedzy ludzi młodych co do tego, kim są i czego pragną. Mówią: „Dziś nie żyjemy w czasach pewników”.
5. Wychowanie pragnień.
Jak można wychowywać pragnienia? Jaką metodą należy się w tym posługiwać?
Edukacja (od łac. e-ducere = wyprowadzać) to wydobywanie na poziom świadomości prawdziwych pragnień osoby. Wielu młodych ludzi nie jest świadomych, czego naprawdę pragnie. Uważają oni, że czegoś pragną, a nawet chcą, ale dzieje się to wyłącznie na poziome intelektualnym lub wolitywnym, ponieważ ich serce jest zajęte przez inne pragnienie. Prawdziwe pragnienie polega na czymś innym: ono realnie pociąga serce-umysł-wolę; staje się motywacją, która nie zawsze jest od razu oczywista, bywa ukryta, a nawet nieuświadomiona, ale skłania do działania w określonym kierunku. Ktoś np. może wybrać dany zawód, bo jak twierdzi, pomaga mu żyć jakimś ideałem. Ale jego deklaracja nie opiera się na rozpoznaniu całej prawdy o tym wyborze, bo może za tym wyborem kryje się jedynie chęć zdobycia uznania u innych, jakaś motywacja egoistyczna.
Wychowawca powinien być człowiekiem doświadczonym i winien umieć rozeznać pragnienia pozorne i rzeczywiste. W rozmowie powinien umieć podpowiedzieć drugiemu „co znajduje się w jego sercu”. W takiej rozmowie możliwe jest „drążenie pragnienia|”, czyli dojście do jego źródeł na podstawie usłyszanej czyjejś historii życia. Wychowawca może posłużyć się metodą, która stara się przejść od zewnętrznych zachowań młodego człowieka do jego postaw (stylu życia, predyspozycji do działania, wyuczonych sposobów reagowania na różne okoliczności życiowe). Pośród postaw wychowawca próbuje zaobserwować uczucia danej osoby, by starać się określić jej motywacje, czyli prawdziwe przyczyny planowania i działania, które zaczynają odsłaniać pragnienia znajdujące się w sercu osoby. Wychowawca jest w stanie „wyprowadzić” prawdę u danej osoby, jeśli jest gotów przebyć z nią tę drogę, drążąc jej doświadczenie życiowe, jego historię, ewolucję.
Modlitwa – miejsce drążenia pragnień. Modlitwa w rzeczywistości oznacza stanięcie wobec Bożej prawdy i stanięcie w prawdzie o sobie. Są dwa nieodzowne bieguny autentycznej modlitwy. a) W fazie „drążenia” modlitwa jest przede wszystkim zgłębianiem przez modlącego się jego własnej rzeczywistości. Tylko blask słowa Bożego, rozważanego codziennie, i blask prawdy krzyża i tajemnicy paschalnej, przeżywanej Mszy św. mają moc przeniknąć ludzkie sumienia, wydobyć na powierzchnię ukryte pragnienia, nie wyrażone skłonności, obawy nigdy nie podjęte – aby (b) w dalszej perspektywie rozeznać wolę Bożą w odniesieniu do siebie. Gdy bowiem na modlitwie człowiek dotrze do „korzeni własnych pragnień”, odkryje u źródeł własnego życia Boga i Jego obecność.
6. Kształtowanie pragnień.
Wychodzi się tu od „stopniowania” pragnień, czyli od prześledzenia kierunku, który mogą nabrać ludzkie pragnienia, oraz ich przyszłości – w świetle Bożych pragnień. Pomocne są tu pytania: Dokąd może doprowadzić dane pragnienie? Co znajduje się poza jego bezpośrednią gratyfikacją? Na czym polega jego pełna realizacja? Jaka jest jego prawdziwa meta? Wychodząc od tego, że jedynym pragnieniem człowieka jest oglądanie Boga, można w tej perspektywie prześledzić swoje czy czyjeś pragnienia od ich „mnogości do jedności”. Ćwiczenie polega na pokazaniu, że nie tylko u źródeł, lecz także u celu ludzkich pytań i pragnień znajduje się jedyne pragnienie: pragnienie Boga – oglądania Jego oblicza – i zrealizowanie się w tej perspektywie. Każde pragnienie, nawet najbardziej przyziemne, może stać się drogą prowadzącą do Boga, bo nosi w sobie „ślad Boskiego pragnienia”.
By mieć największe pragnienia trzeba „patrzeć w górę”, (…) „gdzie zasiada Chrystus zmartwychwstały po prawicy Ojca (Kol 3, 1-2). To czego człowiek pragnie i za czym się ubiega, sukces, bycie kochanym, szczęście może zostać zaspokojone w sposób pełny i całkowity jedynie przez Boga, który jest dla ludzkiego pragnienia źródłem i celem. „Patrzenie w górę” pomaganie w patrzeniu w górę polega na wykorzystywaniu każdego ludzkiego pragnienia do ukazania jego mety: naturalnej i nadprzyrodzonej. Należy domagać się od swych dzieci, wychowanków, by mieli wielkie pragnienia, by nie zadowalali się częściowymi czy złudnymi gratyfikacjami ani zwodniczymi celami. Dla człowieka wierzącego źródłem pragnień nie może być opinia większości, panująca kultura, uroki przyziemnych przedmiotów, sugestie jedynie „ja” aktualnego, czyli tego co mi sugeruje jedynie subiektywne dobro. Natomiast powinny nimi być wartości objawione, obiektywne dobro, powinna nim być osoba Jezusa Chrystusa. W wyborze tego dobra i wytrwaniu przy nim i w nim pomocna jest modlitwa do Ducha Świętego, do tego Ducha, który zna wolę Bożą i wyraża Boże pragnienia.
Opracowanie: Ks. Stanisław Zarzycki SAC